

W toku życia zdarza się nam napotykać niezwykle empatycznych ludzi. Cechy, które ich wyróżniają i wydają się być źródłem ich siły, to na przykład niezwykła pewność siebie, wyjątkowa uprzejmość i takt, wysokie standardy moralne i aura świętości, twardość i surowa męskość czy onieśmielający intelekt. Przyglądając im się bliżej, możemy jednak zauważyć w kontekście uzewnętrzniania przez nich tych cech lekką przesadą, tak jakby ci ludzie odgrywali jakąś rolę lub przerysowywali swoje zachowania. Jako badacz ludzkiej natury musisz zrozumieć rzeczywistość: empatia to zwykle kamuflaż ukrywający przed widokiem publicznym cechy całkowicie jej przeciwstawne.
Bywa to widoczne w dwóch postaciach: na wczesnym etapie życia niektórzy ludzie wyczuwają, że miękkość, wrażliwość czy brak pewności siebie mogą okazać się kłopotliwe lub niewygodne. Nieświadomie rozwijają więc w sobie cechy przeciwstawne – odporność czy wytrzymałość – które zaczynają tworzyć ich zewnętrzną, ochronną powłokę. A oto drugi scenariusz: istnieją ludzie mający cechy, które uważają za potencjalnie aspołeczne – na przykład nadmiar ambicji lub skłonność do bycia samolubnymi. Także oni rozwijają w sobie zatem cechy przeciwstawne, coś wyjątkowo prospołecznego.
W obu powyższych przypadkach tacy ludzie całymi latami doskonalą swój publiczny wizerunek i doprowadzają go do perfekcji, a skrywana słabość lub to, co aspołeczne, staje się kluczowym komponentem ich cienia – czymś wypieranym i tłumionym. Zgodnie jednak z tym, co dyktują prawa ludzkiej natury, im większy jest poziom tłumienia, tym zwiększa się także zakres zmienności cienia. Z wiekiem lub w związku z przeżywanymi stresami w fasadach takich ludzi zaczynają pojawiać się pęknięcia, bo odgrywają oni swoje role do upadłego, co jest męczące. Ich prawdziwa jaźń zaczyna się zatem buntować, to objawia się w postaci nietypowych nastrojów, obsesji, tajonych przywar i zachowań, które są zupełnie sprzeczne z ich wizerunkiem i często bywają autodestrukcyjne.
Twoje zadanie jest proste: bądź bardzo ostrożny w kontaktach z wyjątkowo empatycznymi ludźmi. Bardzo łatwo jest się nabrać na wygląd i pierwsze wrażenie. Uważaj na pojawiające się z czasem sygnały, które świadczą o czymś wręcz przeciwnym. O wiele łatwiej jest radzić sobie z ludźmi o takim typie osobowości, gdy ich wcześniej zrozumiemy. Oto siedem najczęstszych empatycznych typów osobowości, które musisz nauczyć się rozpoznawać i odpowiednio z nimi postępować. Każdy z nich może być kobietą lub mężczyzną.
Spis treści
Twardziel
Roztacza wokół siebie aurę szorstkiej męskości, aby onieśmielać innych. Jest zarozumiały i pewny siebie, co sygnalizuje, że nie należy z nim zadzierać. Ma skłonność do chwalenia się swoją przeszłością – kobietami, które zdobył, awanturami, w jakich uczestniczył, chwilami, w których narzucał innym swoje zdanie. Gdy opowiada takie historyjki, wydaje się niezwykle przekonujący, ale sprawiają one wrażenie przesadzonych, takich, w które niemal trudno uwierzyć. Nie daj się zwieść pozorom. Tacy ludzie uczą się ukrywać swoją miękkość, wewnętrzną wrażliwość emocjonalną, która ich przeraża. Czasami można dostrzec tę ich wrażliwą stronę – zdarza się, że zaczynają płakać, wpadają w furię albo nagle okazują komuś współczucie. A ponieważ ich to zawstydza, szybko tuszują swoją delikatność ostrym, nawet okrutnym czynem lub komentarzem.
Tacy ludzie pod wpływem emocji, które starają się ukrywać i tłumic, ale które nieuchronnie się uzewnętrzniają, często podejmują idiotyczne decyzje. Choć lubią dominować nad kobietami, często znajdują sobie żony, które jednoznacznie dominują nad nimi, bo oni skrycie właśnie tego pragną, co ma pozwolić im dojrzeć i doceń swoją wrażliwość, a nie ją zabijać.
Nie dawaj się zastraszyć takim ludziom, gdy ukrywają się za swoją fasadą, ale uważaj także, aby nie wyzwalać w nich najgłębszych kompleksów przy sprawianie wrażenia, że wątpisz w prawdziwość ich niewiarygodnych historii lub w ich męskość. To ludzie niezwykle drażliwi i przeczuleni na swoim punkcie; na ich twarzach – gdy dotykamy ich kompleksów – często można dostrzec mikroekspresje niezadowolenia, które starają się szybko ukrywać za gwałtownymi grymasami. Gdy tacy ludzie są naszymi rywalami, wykazują tendencję do przesadnych reakcji, które ujawniają, że jest w nich coś, co trudno uznać za szczególnie męskie.
Święty
Tacy ludzie to symbole dobroci i czystości. Wspierają najlepsze i najbardziej postępowe idee. Bywają niezwykle uduchowieni, gdy obracają się w wymagających tego kręgach; sprawiają wrażenie, że są ponad korupcją i kompromisami, jakie wiążą się z polityką, albo mają niewyczerpane zasoby współczucia dla wszelkiego rodzaju ofiar. Taką świątobliwą powierzchowność wytwarzają wcześnie, to ich sposób na ukrycie żądzy władzy i zwracania na siebie uwagi lub silnych żądz o charakterze seksualnym. Jak na ironię, często bywa tak, że przenosząc na innych swoją rozdętą do granic możliwości aurę świętości, faktycznie zdobywają wielką władzę, stając się guru sekt lub liderami partii politycznych. A gdy są już u władzy, cień zyskuje przestrzeń do działania. Stają się nietolerancyjni, ciskają gromy na nieczystych i karzą ich, gdy uznają to za konieczne. Tego rodzaju człowiekiem był na przykład Maximilien Robespierre (zwany Nieprzekupnym), który doszedł do władzy podczas rewolucji francuskiej. W czasach jego rządów gilotyna pracowała jak nigdy wcześniej. Oczywiście w Polsce również znajdziemy wiele takich osobowości w polityce lub kościele.
Takie osoby skrycie pragną też seksu, pieniędzy, bycia w centrum uwagi i tego, co jest jednoznacznym tabu w kontekście akurat ich własnej odmiany świętości. Nie są się w stanie oprzeć pokusom – to tacy guru, którzy sypiają ze swoimi uczniami. Publicznie demonstrują swoją świętość, ale członkowie ich rodzin czy partnerzy w domowym zaciszu często widują demoniczną stronę ich osobowości (taką osobowością jest piłkarz Cristiano Ronaldo). Istnieją oczywiście także autentyczni święci, ale oni nie odczuwają potrzeby rozpowiadania o tym, co robią, ani nie pragną władzy. Aby nauczyć się odróżniać prawdę od fałszu, pamiętaj, żeby ignorować ich słowa i aurę, którą przenoszą na innych, i koncentrować się zamiast tego na ich czynach i szczegółach z ich życia – na tym, jak bardzo wydają się cieszyć władzą i uwagą, jaką przyciągają, na tym, jak zadziwiające zgromadzili bogactwo, na liczbie ich kochanek, na poziomie ich egocentryzmu. Gdy będziesz już człowiek widział, z jakim typem osobowości masz do czynienia, nie stawaj się naiwnym naśladowcą kogoś takiego. Zachowaj pewien dystans. A jeśli taka osoba jest Twoim wrogiem, czekaj po prostu na wyraźne oznaki hipokryzji.
Za rodzaj wariacji na ten temat można uznać ludzi, którzy propagują filozofię wolnej miłości i tego, że wszystko jest dozwolone, ale tak naprawdę im chodzi o władzę. Lubią seks z osobami, które są od nich zależne. I oczywiście wszystko jest dozwolone tylko o tyle, o ile odbywa się na ich warunkach.
Pasywno-agresywny uwodziciel
Gdy pierwszy raz się z nimi stykamy, ludzie o takim typie osobowości są niezwykle mili i przychylni, tak bardzo, że miewamy tendencję, aby zapraszać ich do własnego życia bez większych oporów. Często się uśmiechają. Są optymistyczni i zawsze chętni do pomocy. W pewnym momencie może się zdarzyć, że chcemy odwzajemnić przysługę, przyjmując ich do pracy lub pomagając im w karierze. Po drodze da się jednak wykryć w ich fasadzie szereg pęknięć – jakieś pojawiające się znikąd krytyczne komentarze albo informacje od znajomych, że obmawiają nas za plecami. A potem pojawia się coś niesympatycznego – wybuch złości, akt sabotażu lub zdrady – co zupełnie nie pasuje do tej miłej, uroczej osoby, z którą się zaprzyjaźniliśmy.
Prawda jest taka, że ludzie o osobowości tego typu bardzo wcześnie zdają sobie sprawę, że mają tendencje do agresji i zawiści, które trudno im kontrolować. Pragną władzy, ale intuicyjnie wyczuwają, że takie skłonności utrudnią im życie. Całymi latami prezentują zatem wszystkim dookoła fasadę świadczącą o czymś wręcz przeciwnym – to, że są sympatyczni ma w sobie coś niemal agresywnego. Dzięki temu fortelowi są w stanie zdobyć odpowiednią pozycję społeczną, ale w skrytości ducha odczuwają niechęć wobec faktu, że muszą odgrywać taką rolę i być tak pełni szacunku dla innych. Nie mogą tego wytrzymać. Pod wpływem stresu lub zmęczenia ciągłym wysiłkiem, zaczynają nas atakować i ranić. A poznawszy dobrze nas i nasze czułe punkty, są w stanie robić to wyjątkowo skutecznie. Oczywiście nie mają również problemu, aby za swoje błędy, obwiniać nas.
Najlepszą obroną jest bycie ostrożnym wobec ludzi, którzy zbyt szybko usiłują nas oczarowywać i się z nami zaprzyjaźniać, od początku nieco zbyt miłych i zbyt przychylnych do nas nastawionych. Rzadko poznajmy tak cudownych ludzi, którzy faktycznie traktują nas niczym swoją rodzinę. Taka ekstremalna uprzejmość nigdy nie jest naturalna. Zachowuj dystans i szukaj wczesnych objawów ich prawdziwych zachowań, takich jak pasywno-agresywne komentarze. Jeśli zauważysz, że – w jakiś sposób za sprawą własnego charakteru – tacy ludzie pozwalają sobie na złośliwe plotki o kimś innym, możesz być pewny, że przemawia cień i że pewnego dnia celem takich plotek staniesz się także Ty.
Fanatyk
Jesteśmy pod wrażeniem gorliwości, z jaką tacy ludzie wspierają jakąś sprawę. Mówią zdecydowanie. Nie dopuszczają kompromisów. Tak, oczyszczą wszystko, przywrócą wielkość. Promieniują siłą i przekonaniem, dzięki czemu zyskują naśladowców. Mają talent do dramatyzmu i przyciągają uwagę. Jednak w kluczowych momentach, kiedy mogą spełnić to, co obiecywali, niespodziewanie zawodzą. W najmniej odpowiednich momentach nie potrafią podjąć decyzji, wypalają się i zaczynają chorować lub podejmują tak nieprzemyślane działania, że wszystko się wali. Jest tak, jakby nagle stracili wiarę lub wręcz skrycie dążyli do porażki.
Prawda jest taka, że ludzie o tego rodzaju osobowości od wczesnego dzieciństwa mają kolosalne kompleksy. Wątpią we własną wartość, bo nigdy nie czuli się wystarczająco kochani czy podziwiani. Trawieni lękiem i niepewnością, skrywają te uczucia pod maską żarliwej wiary – w siebie i w sprawę. W ich przeszłości da się zauważyć szereg zmian w systemie przekonań, czasami wyjątkowo radykalnych. Dochodzi do nich dlatego, że istotne są dla nich nie same przekonania, ale intensywne przeświadczenia, które zmieniają tak, aby pasowały do zmieniających się uwarunkowań. Przekonania są dla nich jak narkotyk. Ale wątpliwości wracają. W skrytości ducha takie osoby zdają sobie sprawę, że nie potrafią robić tego, co do nich należy, więc pod wpływem stresu stają się niezdecydowane i pełne wątpliwości. Nagle zwalniają swoich asystentów czy kierowników podległych jednostek, aby sprawić wrażenie, że coś się dzieje, ale podświadomie – wprowadzając niepotrzebne zmiany – uprawiają autosabotaż. Zawsze wszystko psują i – naturalnie – obwiniają za to innych.
Nie da się ponieść sile przekonań innych i ich darowi kreowania dramatyzmu. Zawsze działaj zgodnie z zasadą, że im głośniej tacy ludzie krzyczą, tym większe mają kompleksy i wątpliwości. Nie stawaj się ich wyznawcą, bo zrobią z Ciebie durnia.
Zaprzysięgły racjonalista
Wszyscy miewamy irracjonalne tendencje. Trwałe dziedzictwo naszych pierwotnych korzeni. Nigdy się ich nie pozbędziemy. Mamy skłonności do oddawania się przesądom i doszukiwania się związków między zdarzeniami, które są od siebie całkowicie niezależne. Fascynują nas zbiegi okoliczności. Antropomorfizujemy nasze uczucia – przenosimy je na innych ludzi i otaczający nas świat. Skrycie sprawdzamy wykresy astrologiczne. I musimy to po prostu zaakceptować. Prawdę mówiąc, często uciekamy się do irracjonalności, traktując ją jako pewien sposób na odprężenie się: opowiadamy głupie dowcipy, oddajemy się bezsensownym działaniom, okazjonalnie próbujemy okultyzmu (zazwyczaj nieświadomie). Nieustanna racjonalność może być męcząca. Niektórym ludziom sprawia to jednak bardzo poważny problem. Uznają taki prymitywny sposób myślenia za przejaw słabości, za mistycyzm, za przeciwieństwo nauki i technologii. Wszystko musi być całkowicie klarowne i analityczne. Tacy ludzie stają się pobożnymi ateistami, nie zdając sobie sprawy, że koncepcji Boga nie da się udowodnić ani obalić. To tak czy owak wiara.
To, co tłumione, zawsze jednak powraca. Ich wiara w naukę i technologię ma w sobie wręcz religijną aurę. Kiedy dochodzi do sporu, promują swoje idee w otoczce wyjątkowego intelektualizmu, a nawet z odrobiną agresji, która dowodzi, że to, co w ich wnętrzu pozostaje prymitywne, zostało poruszone i że mają ukrytą emocjonalną potrzebę zastraszania innych. W skrajnych przypadkach tacy ludzie angażują się w całkowicie irracjonalne i sprzeczne z ich wizerunkiem romanse, jak profesor, który ucieka z nastoletnią modelką. Albo dokonują niewłaściwego wyboru w ramach kariery zawodowej, dają się nabrać na jakiś absurdalny schemat finansowy lub angażują się w jakąś teorię spiskową. Są także podatni na dziwne zmiany nastrojów i wybuchu emocji, gdy cień daje o sobie znać. Prowokując takie przesadne reakcje, przekłuwamy otaczającą ich bańkę intelektualnej wyższości. Ludzie prawdziwie racjonalni powinni trzeźwo myśleć i wykazywać sceptycyzm wobec własnych inklinacji, a nie lansować się i wystawiać je na widok publiczny.
Snob
Tacy ludzie mają ogromną potrzebę odróżniania się od innych, to dla nich coś w rodzaju sposobu okazywania wyższości. Mogą się wykazać najbardziej wyrafinowanym gustem estetycznym w kwestii sztuki, krytyki filmowej, doboru win, wykwintnych potraw czy punkrocowych płyt z wczesnych lat siedemdziesiątych. Mają o tym wszystkim imponującą wiedzę. Przywiązują dużą wagę do wyglądu – są bardziej “alternatywni” od innych i mają bardziej wyjątkowe tatuaże. W wielu przypadkach wydają się pochodzić z bardzo interesujących środowisk i mieć niezwykle ekscytujących przodków. Wszystko, co ich otacza, jest niezwykłe. Oczywiście później okazuje się, że opowiadając o swoim pochodzeniu, przesadzali lub wręcz kłamali. Rodzina Karla Lagerfelda, nieżyjącego już dyrektora kreatywnego Chanel, nie odziedziczyła majątku – zbiła go w jak najbardziej burżuazyjny sposób – czyli zupełnie inaczej niż Lagerfeld przedstawiał to w swoich opowieściach.
Prawda jest taka, że banalność jest elementem naszej egzystencji. Znaczną część życia poświęcamy na robienie absolutnie nudnych i żmudnych rzeczy. Rodzice większości z nas mieli normalną, niezbyt ekscytującą pracę. Wszyscy mamy przeciętne cechy charakteru i umiejętności. Osoby będące snobami są na te kwestie szczególnie wyczulone, bo mają kompleksy na punkcie własnego pochodzenia i tego, że być może są przeciętne. Sposobem, w jaki sobie z tym radzą, jest odwracanie uwagi innych i zwodzenie ich pozorami (nawet gdy ich rzeczywiste działania naprawdę wykazują znamiona oryginalności), otaczanie się niezwykłością i niszową wiedzą. A pod tym wszystkim jest prawdziwy człowiek, który czeka, aby się uwolnić – raczej zwyczajny i wcale nie aż tak bardzo odmienny od wszystkich innych.
Chodzi o to, że jednostki naprawdę oryginalne i wyróżniające się na tle innych nie muszą robić z tego przedstawienia. Prawdę mówiąc, tacy ludzie często bywają zakłopotani faktem, że są tak odmienni, i uczą się sprawiać wrażenie bardziej pokornych. Bądź bardzo ostrożny w kontaktach z ludźmi, którzy robią wszystko, aby dowieść, że są wyjątkowi.
Ekstremalny przedsiębiorca
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tacy ludzie dysponują bardzo pozytywnymi cechami, zwłaszcza w kontekście pracy, bo zachowują bardzo wysokie standardy i zwracają baczną uwagę na szczegóły. Są gotowi brać na siebie większość obowiązków. W połączeniu z talentem często prowadzi to do sukcesów już na wczesnych etapach ich życia. Pod tą fasadą zakorzeniają się jednak nasiona porażki. Najpierw zaczyna się to przejawiać w ich niezdolności do słuchania innych. Nie są w stanie korzystać z rad. Nikt nie jest im potrzebny. Tak naprawdę wręcz nie ufają ludziom, którzy nie mają tak samo wysokich standardów jak oni. A odnosząc sukcesy, muszą brać na siebie coraz większą odpowiedzialność.
Gdyby naprawdę byli samodzielni, wiedzieliby o tym, jak istotne znaczenie ma delegowanie obowiązków (i uprawnień) na niższe szczeble, aby móc utrzymać kontrolę nad całokształtem działań, ale kipi w nich coś jeszcze – cień. Wkrótce sytuacja staje się chaotyczna. Muszą pojawić się inni ludzie i przejąć firmę. Zdrowie i finanse ekstremalnych przedsiębiorców popadają w ruinę i stają się oni całkowicie zależni od lekarzy lub zewnętrznych konsultantów finansowych. Totalna kontrola nad wszystkim zamienia się w totalne uzależnienie od innych. (Przypomnij sobie gwiazdę muzyki pop Michaela Jacksona pod koniec jego życia).
Zewnętrzna fasada samodzielności często skrywa w ich przypadku ukryte pragnienie zdawania się na innych, na ludzi, którzy zajmowaliby się nimi, umożliwiając im powrót do układu zależności z czasów dzieciństwa. Nie potrafią przyznać się do tego sami przed sobą i nigdy nie wykazują żadnych oznak tego rodzaju słabości, ale podświadomie kreują taki poziom chaosu, którego sami nie wytrzymują i który zmusza ich do poddania się jakiemuś rodzajowi zależności. Wcześniej pojawiają się naturalnie określone sygnały: powtarzające się problemy zdrowotne czy nagłe potrzeby, których codziennego zaspokajania domagają się od innych. Jednoznacznym sygnałem jest natomiast w ich przypadku utrata kontroli nad biegiem wydarzeń i odmowa podejmowania działań zmierzających do naprawy sytuacji. Najlepiej unikać takich ludzi, zwłaszcza na późniejszych etapach ich kariery, bo wykazują wtedy tendencję do generowania znacznych strat ubocznych.